Synonimy wyrażenia „brzydki zapach” z podziałem na grupy znaczeniowe . Spis najpopularniejszych grup znaczeniowych dla wyrazów bliskoznacznych wyrażenia brzydki zapach: » brzydki zapach - w kontekście nieprzyjemnym » brzydki zapach - w odniesieniu do zapachu. brzydki zapach » w kontekście nieprzyjemnym. fetor, miazmat, niemiła Chełm Gmina Sawin 90 osób podpisało się pod protestem przeciwko budowie biogazowni w Sawinie. Prywatny inwestor, któremu chcą pokrzyżować plany, ma w tej okolicy fermę indyków i buduje oborę dla byków. Jak mówią okoliczni mieszkańcy, już teraz fetor z kurnika rujnuje im życie. 23:18 (aktualizacja 23:30) Konsultacje społeczne w sprawie budowy biogazowni odbyły się 23 sierpnia. Spotkanie było burzliwe, a większość mieszkańców wypowiedziała się negatywnie o planowanej inwestycji. Biogazownię chce wybudować miejscowy rolnik. - Byłam na tym spotkaniu i słyszałam, że ludzie boją się i nie chcą biogazowni, ponieważ już mają w pobliżu fermę indyków, buduje się obora dla byków, która też wiąże się z odorem - mówi radna Maria Kubiak- Skórzewska. Złożyła na piśmie wniosek, by wójt gminy Sawin powołał biegłego sądowego w celu ustalenia stopnia uciążliwości zapachowych planowanej inwestycji, z uwzględnieniem istniejącej hodowli indyków. Na sesji odczytano również pismo od mieszkańców Sawina. Wpłynęło do urzędu 17 września. Autorzy pisma zwrócili się do gminy o pomoc w sprawie uciążliwej dla nich fermy indyków, zlokalizowanej w rejonie ulic Polnej i Podgrabowej. Jak napisali, ferma jest blisko budynków mieszkalnych i powoduje "zagrożenie dla zdrowia ludzi. Smród uniemożliwia nam przebywanie na powietrzu, albo wietrzenie mieszkania...od smrodu boli głowa, piecze w gardle, występują torsje". Właściciel fermy buduje też oborę dla byków i chce postawić biogazownię, Zdaniem mieszkańców, będzie to dla nich jeszcze bardziej uciążliwe. Jak mówią, cierpią już od lat. Autorzy protestu podkreślają, że nie są przeciwni temu, żeby ich sąsiad realizował nowe inwestycje. Nie chcą tylko, żeby powstawały w pobliżu ich domów.
Skarżący zarzucał włodarzowi niewykonanie uchwały nr XXV/196/2016 Rady Miejskiej w Przasnyszu z dnia 20.10.2016 r., która dotyczyła wyegzekwowania od jego sąsiadów zmiany lokalizacji kurnika oraz zakupu i ustawienia kosza na śmieci przy ulicy Leszczynowej. W maju tego roku zwrócił się do burmistrza z wnioskiem, aby wyeliminować
Mieszkańcy Krzyża nie chcą, aby koło ich domów znów działała ferma. Domagają się rozbiórki kurnika Paweł ChwałLudzie zakupili działki, bo byli pewni, że ferma jest nieczynna. Nowy właściciel wznawia chów kur. Mieszkańcy boją się smrodu i problemów ze zdrowiem. Twierdzą, że to miasto ich Alicja przez 10 lat odkładała pieniądze na własny dom. Kupiła niewielką działkę w wymarzonym - jak jej się wydawało miejscu, uzyskała wszystkie niezbędne pozwolenia i zaczęła już zwozić na nią materiał. Marzenia o domu...Z budową miała ruszyć dwa tygodnie temu. Ekipa była już zamówiona, a ona pełna optymizmu i wiary w to, że wreszcie zrealizuje swoje marzenie. Projekt przyszłego domu wybrali wspólnie - całą rodziną. Marzenia o własnym domu prysły w jednej chwili jak bańka mydlana, kiedy okazało się, że stojącą niespełna 100 m od jej posesji halę odkupił nowy właściciel i przystępuje do odtworzenia w niej fermy Kiedy starałam się o pozwolenia na budowę w mieście przedstawili mi mapy, na których jednoznacznie napisane było, że ferma jest nieczynna. Gdybym wiedziała, że ktoś kiedyś znowu będzie chciał tutaj chować kury to w życiu nie kupiłabym po sąsiedzku działki - twierdzi załamana kobieta. W podobnej sytuacji jest wiele innych osób, które - tak jak ona, kupiły lub przejęły po rodzicach działki w rejonie ulic: Kalinowej i Wiśniowej w Krzyżu. - Pamiętam, jak byłem dzieckiem, gdy tata próbował coś uprawiać na tej działce. Nie dało się. W obszarze kilku metrów od fermy wszystko było wypalone przez opary wydobywające się ze środka, a smród kurzych odchodów rozchodził się po całej okolicy - twierdzi Sylwester Witkiewicz, którego posesja bezpośrednio sąsiaduje z halą. Też myślał, by budować się tu w przyszłości, bo miejsce jest urocze, ale w sytuacji, kiedy ferma znowu będzie działać, to irracjonalne. Prawo nie zabraniaLudzie, którzy mieszkają w okolicy przekonują, że ferma co najmniej od kilku lat była nieczynna. Byli pewni, że wkrótce zostanie rozebrana, bo budynek jest w fatalnym stanie. W nowym planie zagospodarowania przestrzennego dla tej części Tarnowa, który najprawdopodobniej w czerwcu zostanie przyjęty przez radnych, ta część Krzyża przeznaczona jest pod budowę domków jednorodzinnych i tereny rekreacyjne. - Miasto, z jednej strony zachęca ludzi do kupowania tutaj działek i osiedlania się, a z drugiej funduje im środku osiedla fermę kurzą, wydając zgodę na jej ponowne uruchomienie. To niezrozumiała sytuacja - dziwi się Grażyna Barwacz, radna miejska z Krzyża. Do Rady Miejskiej i prezydenta Tarnowa trafił już protest mieszkańców dzielnicy przeciw fermie. Podpisało się pod nim 126 osób. - Czy dla dobra jednego przedsiębiorcy warto poświęcać dobro ogółu? - pytają podpisani w nim ludzie. W Wydziale Ochrony Środowiska magistratu tłumaczą, że nie mogli nic zrobić, aby zablokować inwestycję. Hodowla kur metodą ściółkową w liczbie poniżej 10 tysięcy sztuk nie wymaga bowiem żadnych decyzji WOŚ, w tym decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach realizacji przedsięwzięcia. Do Wydziału Planowania Przestrzennego i Budownictwa nikt wprawdzie o zgodę na ponowne zapełnienie się hali kurami nie występował, ale - jak mówią urzędnicy - zgodnie z ustawą, taka zgoda nie była wymagana. Nowy właściciel fermy dziwi się protestom mieszkańców. - Chów kur odbywa się tutaj od dobrych 40 lat. Budynek nie jest mały i każdy, kto kupił po sąsiedzku działkę nie może tłumaczyć się tym, że nie wiedział o jej istnieniu - twierdzi Mariusz Malec. Uspokaja sąsiadów, że zamontuje nowe okna w budynku i specjalne wywietrzniki, które mają ograniczyć uciążliwości zapachowe związane z prowadzoną działalnością. - Hodowla kur wiąże się z niedogodnościami. Smrodu całkowicie nie da się wyeliminować - przyznaje Beata Rząsa-Janas z powiatowego inspektoratu weterynarii w Tarnowie. Przyznaje, że przez ostatnich kilka lat służby weterynaryjne fermy nie kontrolowały, gdyż ta przechodziła zmiany właścicielskie. W ten sposób odpowiada na słowa mieszkańców, którzy twierdzą, że ferma od kilku lat była zamknięta i jej obecny rozruch to tak naprawdę uruchamianie jej na nowo, co kłóci się z założeniami planu zagospodarowania przestrzennego. - Nie jestem w stanie stwierdzić, czy była ona nieczynna czy tylko jej działalność była mocno ograniczona. Każdy, kto jest ubezpieczony w KRUS może mieć koło domu do 250 kur i nie musie tego zgłaszać służbom weterynaryjnym - mówi. Tylko dlatego że Felek był blondynkiem, a dziadek nosił czapkę. Nie‑ długo później w Krakowie był pogrom. – Nie zgadzam się z Żakowskim – ciągnie Jacek. – Z niepoczuwania się do odpowiedzialności jak świat światem nic dobrego nie wyszło. 5 grudnia 2000 List Kazimierza Laudańskiego do Adama Michnika. Starszy brat Jerzego
Cztery kurniki mają pomieścić ponad 230 tys. sztuk brojlerów. – Nasza działka jest najbliżej planowej fermy, bo tylko 65 metrów – mówi Małgorzata Wiącek z Bukowic. – Ale tak naprawdę oddziaływanie takiej przemysłowej fermy rozciąga się też na pobliskie wsie – zaznacza. Pod swoim protestem mieszkańcy zebrali w gminie aż tysiąc podpisów. Boją się nie tylko uciążliwego odoru. – To już nie będzie „wsi spokojna, wsi wesoła”. Taka ferma oznacza zanieczyszczenie powietrza i wód, przenawożenie gleby. W takim sąsiedztwie ceny nieruchomości i gruntów spadają nawet o 50 proc. – obawia się pani Małgorzata. Jej zdaniem, ważne jest, aby zatrzymać taką inwestycję już teraz. – Bo w przeciwnym razie, będą powstawać kolejne – tłumaczy. Ewa Kulińska, przewodnicząca rady gminy Leśna Podlaska tez jest przekonana, że ferma drobiu nic dobrego gminie nie przyniesie. – Tiry będą nam niszczyły drogi. A zatrudnienia dla mieszkańców nie będzie, bo inwestor planuje tylko cztery osoby do obsługi – mówi Kulińska. – Do gminy nie przybędzie też zbyt wiele podatku, bo taka inwestycja jest opodatkowana taka samo jak gospodarstwo rolnika z jedną kurą na podwórku – podkreślają przeciwnicy inwestycji. Inwestor zapewnia, że chce zastosować najnowocześniejsze technologie. – Podejrzewam, że zanim dojdzie do inwestycji, to miną dwa lata i technologia pójdzie do przodu – przekonuje Janusz Hoduń, rolnik z miejscowości Bukowice Kolonia, który chce postawić fermę. – Odwiedzałem takie kurniki i nie zauważyłem uciążliwości środowiskowych ani zapachowych. Poza tym, planuję produkcję nie na słomie, tylko na pelecie, który pochłania wiele zapachów – podkreśla. Kurniki mają być długie na 150 metrów i szerokie na 20 metrów. – Działka leży przy drodze gminnej. Jeżeli będzie ona niszczona, to będę na bieżąco partycypował w kosztach naprawy – zapewnia.– Jestem rolnikiem i chcę prowadzić działalność typowo rolniczą – podkreśla Hoduń. Wójt gminy nie wydał jeszcze decyzji środowiskowej, bo nie wpłynęły do niego wszystkie opinie. Jedynie Urząd Marszałkowski wypowiedział się negatywnie. – Trudno mi jako wójtowi wypowiadać się w tej sprawie na tym etapie, bo wszystko, co bym powiedział może działać na korzyść lub niekorzyść którejś ze stron – podkreśla wójt Paweł Kazimierski. – Ale w mojej ocenie gmina Leśna Podlaska, przy tej gęstości zaludnienia i specyfice, nie jest najlepszym miejscem do inwestowania w fermy drobiu czy innych zwierząt – przyznaje Kazimierski. Zapowiada, że po zebraniu opinii od RDOŚ, sanepidu i Wód Polskich, zanim zostanie wydana tzw. decyzja środowiskowa, gmina przeprowadzi konsultacje społeczne. Ferma na blisko 600 tys. kur planowana jest również w miejscowości Kamieniczne (gm. Biała Podlaska). Tam mieszkańcy również protestowali, ale w sierpniu władze gminy wydały inwestycji decyzję środowiskową ( z uwagi na to, że wszystkie opinie instytucji były pozytywne).
– Najgorzej będzie latem. Smród, że okien nie otwieram – zapewnia rozmówczyni. Opowiada nam jak wnuki – dzieci z podstawówki – chorują na alergię i źle znoszą bliskość kurnika. Narzeka na relacje z sąsiadami, którzy trzymają kury pod budynkiem. Według niej powinni go częściej sprzątać, a najlepiej zlikwidować.
11-06-2014 16:29 #1 WITAJ, tu znajdziesz opowiedzi na swoje pytania Kurnik na granicy dzialki - smrod Witam, jest tak: rozchodzi sie o miasto Wroclaw, okolica taka z mieszanym budownictwem (od poniemieckich domow jedn + poniemieckich budynkow gosp po nowe bloki) Kupilem dzialke pod jedn i wybudowalem dom. Za plotem betonowym sasiedzi (poniemiecki dom) maja kurnik (pech moj... ten kurnik jest stosunkowo daleko od ich okien a doslownie pod moimi) Ogolnie sasiedzi maja duza dzialke z ogrodem prawie jak pole (zakladam, ze "gospodarka" jest zarejestrowana) Ten kurnik jakis pijany chyba geodeta oznaczyl jako budynek (tak jest na mapach)/mimo, ze to dach podparty z jednej strony o betonowy plot + 2 paliki+ siatka (pewnie nie spelnia def budynku) W planie zagosp jest zakaz stawiania budynkow gospodarczych + mamy 3m od plotu ustawowo... tyle, ze to przeciez samowolka moze i z 20 lat temu zrobiona + jakis godeta przy okazji czegos naniosl to na mape katastru Moj geodeta do mapy do celow projektowych musial na mapach oznaczyc to jako budowla tymczasowa (inaczej domu by postawic nie mozna bylo z racji odleglosci pomiedzy budynkami/rozp. w sprawei warunkwo tech budynkow.../ Przy 30 stopniach kurnik "nadaje" + muchy sa w liczbie x3 moim zdaniem Zamierzam porozmawiac i ponegocjowac przeniesienie tego kurnika - jezeli uslysze "nie" Jakie sa prawne mozliwosci (nie zamierzam truc kur)? Pozdrawiam, Aldi 11-06-2014 17:23 #2 zasadniczo to nie powstawiono ci nagle kurnika, wiedziałeś o nim podejmując decyzję o zakupie działki i budowie domu. Co najwyżej możesz zajrzeć do przepisów porządkowych miasta Wrocław - może jest zakaz trzymania drobiu w granicach miasta? 11-06-2014 18:16 #3 WITAJ, tu znajdziesz opowiedzi na swoje pytania To nie kurnik w sensie cos murowanego ale zadaszenie podparte o plot i 2 paliki-to kurnik "sezonowy" na kurczaki (nie bylo kurczakow chyba gdy ogladalem dzialke a dwa to i jest za betonowym plotem /nie widac ale czuc/) A droga na budowle? tzn geodeta rozpozna to jako budowle/budynek tymczasowa i z racji tego ze tymczasowosc nie jest wiecznaa to moze na to mozna w razie czego nakaz rozebrania dorobic? Czy sa jakies przepisy ogolne o uciazliwych takich "bajerach" tak jak np kubly na smieci moga byc prze granicy pod warunkiem ze ja tez mam po swojwj stronie na plocie kubly itp? Pozdrawiam, Aldi 11-06-2014 18:34 #4 nie ma , zwłaszcza dla czegoś, co trudno okreslić budynkiem. Wiatę można sytuowac w granicy o ile ma nie więcej niż 5,5 m. 11-06-2014 19:20 #5 WITAJ, tu znajdziesz opowiedzi na swoje pytania Napisał Elfir nie ma , zwłaszcza dla czegoś, co trudno okreslić budynkiem. Wiatę można sytuowac w granicy o ile ma nie więcej niż 5,5 m. ale mozna nazwac budowla w planie zagosp przestrz jest zakas garazy wolnostojacych, bud gosp i chyba tez wiat...ale to nielegalka tak czy siak zrobiona kiedystam wiec technicznie pewnie przed powstaniem planu 11-06-2014 21:09 #6 czy powstała po uchwalebniu planu czy przed? Bo jeśli przed to może być wiatą i stać w granicy. Tylko forma użytkowania mogłaby podlegac protestom - dlatego sprawdz czy w miescie Wrocław wolno trzymac kury. W miescie Poznań przepisy ściśle określają ilość i rodzaj zwierząt, które wolno trzymać. 14-06-2014 14:43 #7 FORUMOWICZ to brzmi dumnie (min. 100) Ja mam podobny problem - kibel sąsiada w ostrej granicy, pod moim oknem kuchennym. Sąsiad to przedstawiciel jakiegoś odrębnego gatunku, więc chyba muszę zadziałać urzędowo. Tylko gdzie coś takiego zgłaszać? Tagi dla tego tematu Uprawnienia Nie możesz zakładać nowych tematów Nie możesz pisać wiadomości Nie możesz dodawać załączników Nie możesz edytować swoich postów BB Code jest aktywny(e) Emotikony są aktywny(e) [IMG] kod jest aktywny(e) [VIDEO] code is aktywny(e) HTML kod jest wyłączony Zasady na forum
Koszmar na osiedlu w Lubinie. Z mieszkania wydobywa się smród i karaluchy. W mieszkaniu tysiące karaluchów. "Smród od sąsiada nie daje nam żyć". Data utworzenia: 14 listopada 2023, 17:51 Ferma drobiu w Ładnej, z której wydobywają się zapachy utrudniające życie okolicznym mieszkańcom – Codziennie oddychamy takim samym, śmierdzącym powietrzem. Nasze dzieci nie mogą wyjść na zewnątrz. Zdarza się, że wymiotują. Nie ma jak wywiesić prania, bolą nas głowy, a o zaproszeniu znajomych na grilla w weekend nie mamy co marzyć. W takich warunkach nikt nie będzie odpoczywał – mówią wyraźnie wzburzeni mieszkańcy Ładnej, którzy niedawno złożyli oficjalny protest do władz gminy w sprawie nieprzyjemnego zapachu wydobywającego się z pobliskiego kurnika. – To nie jest pierwsza nasza interwencja w tej sprawie. Gmina zapowiadała, że pomoże nam rozwiązać ten problem, jednak ciągle nic z tym nie zrobiono. Smród jest straszny. Kiedy odwiedzają nas znajomi z innych miejscowości, nie możemy wyjść na zewnątrz. Siedzimy zamknięci w domach, zastanawiając się, jak można tu funkcjonować…Dorota Siemek z Urzędu Gminy w Skrzyszowie nie ukrywa, że sprawa nieprzyjemnego zapachu wydobywającego się z kurnika jest znana włodarzom gminy już od dłuższego czasu. Ostatni oficjalny protest ze strony mieszkańców spowodował, że pismo w tej sprawie trafiło do Głównego Inspektoratu Sanitarnego w Warszawie, który przekazał ją Wojewódzkiemu Inspektoratowi Ochrony Środowiska w Krakowie.– Podjęto decyzję, aby na terenie kurnika w Ładnej przeprowadzić rutynową kontrolę. Jej wyniki były jednoznaczne. Wszystkie przepisy prawa w zakresie ochrony środowiska są spełnione i nie ma podstaw ku temu, aby miały zostać przeprowadzone dodatkowe prace związane z wyeliminowaniem nieprzyjemnego zapachu. Na podobny problem skażą się również mieszkańcy Skrzyszowa, którzy mieszkają niedaleko kurnika w centrum gminy. Rozmawialiśmy już z właścicielami obydwu obiektów, jednak wyeliminowanie nieprzyjemnego zapachu będzie bardzo Krupa, właściciel fermy drobiu w Ładnej mówi, że kurnik wybudowany został w latach 70. i od tamtej pory przez ponad 40 lat nikomu nie przeszkadzał.– Teraz okazuje się, że grupka ludzi narzeka na smród i dodatkowo robi to anonimowo. Już wcześniej miałem sygnały od jednego z moich pracowników, że ktoś przychodzi i mówi otwarcie, że nie zamierza dalej żyć w takich warunkach. Przypuszczam, że protestują ci, którzy wybudowali się tutaj w ostatnich latach, ale przecież doskonale wiedzieli, że za sąsiada będą mieć moje 10 tysięcy kur! – grzmi właściciel kurnika, dodając, że nie jest prawdą, iż mieszkańcy Ładnej cały czas muszą zmagać się z odorem.– Trwa to od trzech, do czterech tygodni, a później przez miesiąc jest spokój, ponieważ zabieramy się za sprzątanie. To jest wieś i taka branża! Mieszkańcy muszą to zrozumieć. Dawniej konie, świnie, krowy nikomu nie przeszkadzały, a teraz robi się z tego gminy planują zwrócić się z prośbą do właścicieli kurników, aby ci włączali wentylatory w nocy i nie korzystali z nich w weekendy, ponieważ w momencie ich uruchomienia smród jest największy.– Mamy informacje, że nieprzyjemny zapach odczuwają mieszkańcy oddaleni nawet o 2 km od kurnika. Niestety, ale pomimo tego, że zapachy z kurników są uciążliwe dla otoczenia, to nie jesteśmy w stanie nic z tym zrobić. W polskim prawie nie ma definicji smrodu jako czynnika szkodliwego dla otoczenia. Pozostaje jedynie wiara w to, że właściciele obiektów znajdą sposób na przykre fermy podkreśla, że o takie działanie będzie niezwykle trudno, ponieważ nie ma skuteczniejszej metody wentylacji pomieszczeń, jak właśnie wykorzystanie ku temu wentylatorów, a przy temperaturach przekraczających 30 st. C są one wręcz niezbędne.– Wentylatory muszą działać, powietrze musi być cały czas filtrowane. Jedyną opcją jest zmniejszenie hałasu wentylatora, na który również zwracały uwagę osoby piszące skargę. Co prawda przeprowadzone badania wskazały, że hałas w naszej fermie jest w granicach normy, ale jesteśmy w stanie jeszcze bardziej go ograniczyć. W grę wchodzi budowa ekranów akustycznych. Oczywiście o ile wcześniej uda nam się znaleźć na to pieniądze…

Fakt jest taki ze przez tynk mineralny będzie smród przechodził jak przez gąbkę, wystarczy ze pod spodem coś pękło.I tutaj pewno jest tak jak koledzy piszą.Jedyne wyjście to skucie tynku, uszczelnienie ściany ( są różne metody , nawet jakieś "szkło wodne") i potem na to leci nowy tynk.

Mieszkańcy Bronisina Dworskiego w podłódzkiej gminie Rzgów mają dość uciążliwego zapachu i hałasu z pobliskiej kurzej fermy. Zaczęli głośno protestować, chcą powołać stowarzyszenie dążące do likwidacji wielkiego kurnika z 36 tys. sztuk twierdzą, że ferma powstała z naruszeniem prawa. Jej właściciel jest przekonany, że jego działalność jest w pełni legalna. Kto ma rację?- Inwestycja jest niezgodna z planem zagospodarowania przestrzennego - grzmi Stanisław Bednarczyk, wiceprzewodniczący Rady Gminy Rzgów. - Do stu metrów od drogi mogą stać tylko domki jednorodzinne. Bronisin to jednak wieś, dlatego, żeby nie utrudniać życia rolnikom, powstał zapis o możliwości hodowli zwierząt. Zgodnie z prawem ferma może mieć do 16 tys. kur, ale nie prawie 40 tys. sztuk Rzepkowski, który kupił wielki kurnik i przekazał go córce, planuje utworzyć kolejny pawilon na 40 tys. kur. Jest przekonany, że nie łamie prawa. - Sprawdzałem przed rozpoczęciem inwestycji, że nie naruszy ona przepisów. W przeciwnym razie nie kupiłbym tej nieruchomości, a fermę zbudowałbym w innym miejscu - Mielczarek, burmistrz Rzgowa, popiera Urząd będzie musiał udowodnić, że doszło do przekroczenia limitu kur i poziomu hałasu. Skali smrodu nie zmierzymy, ale wiem, że to nie do zniesienia, bo jestem rolnikiem i hodowałem świnie - mówi. - Trzy lata temu przedsiębiorca produkował karmę dla psów. Jego sąsiedzi nie mogli wytrzymać smrodu. Długo to trwało, ale ustąpił. W przypadku fermy w Bronisinie będę działał podobnie. Albo właściciel tak zorganizuje produkcję, by nie utrudniać życia mieszkańcom, albo będzie musiał się przenieść - zapewnia burmistrz, dając mieszkańcom Bronisina słowo, że nie wyda zgody na budowę drugiego kurnika. Zasugerował też, że na fermie nie powinno być... kurcząt. - Starostwo wydało zezwolenie na rozbudowę magazynu, a nie kurnika - Słyszałem o tym konflikcie, ale nic nie mogę zrobić. Zezwolenie może cofnąć tylko nadzór budowlany, jeśli uzna, że inwestycja jest użytkowana niezgodnie z przeznaczeniem - powiedział starosta łódzki wschodni Piotr Pastuszewski, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego, polecił mieszkańcom, aby zgłosili mu oficjalnie, że doszło do nadużycia. Wtedy możliwa będzie Jeden podpis urzędnika spowodował, że nie możemy normalnie żyć, a przedsiębiorca zarabiać - wścieka się Małgorzata Brandenburg z Bronisina, której dom sąsiaduje z Jeśli przez błędną decyzję urzędnika będę musiał likwidować firmę, to wystąpię o wysokie odszkodowanie - twierdzi z kolei Henryk Wszystkiemu winne są przepisy, że o prawie budowlanym na terenie gminy nie decyduje burmistrz, a starosta. To tak, jakby ktoś wszedł na cudze podwórko i robił, co chciał - podsumowuje Jan Mielczarek. .
  • pe78pg1lcu.pages.dev/353
  • pe78pg1lcu.pages.dev/332
  • pe78pg1lcu.pages.dev/281
  • pe78pg1lcu.pages.dev/39
  • pe78pg1lcu.pages.dev/53
  • pe78pg1lcu.pages.dev/28
  • pe78pg1lcu.pages.dev/362
  • pe78pg1lcu.pages.dev/105
  • pe78pg1lcu.pages.dev/226
  • smród z kurnika sąsiada